Bój Sosnowiczan pod Hutą „Katarzyna”…
Ekipa Arkadiusza Chęcińskiego wciąż usiłuje ustawiać mieszkańców „w kącie”. Zdanie Sosnowiczan dla władz miasta się nie liczy? Mało było kontrowersji w sprawie budowy centrum logistycznego? Właśnie pojawił się powód do kolejnych – budowa „parku handlowego”!
Pisaliśmy niedawno o „pasztecie Panattoni”. Tuż obok kolejny inwestor właśnie wyburza istotne fragmenty historycznej i społecznej tkanki Konstantynowa. W gruzach jest już znaczna część ponadstuletniego muru, siedziby jednej z najstarszych w mieście straży pożarnej. Na zburzonym już prawie w całości murze miała być umieszczona tablica upamiętniająca ok. 150 robotników poległych w masakrze pod Hutą „Katarzyna” 9 lutego 1905. To był jeden z kluczowych dni w historii Sosnowca, dzień społecznego i niepodległościowego zrywu robotników, który w listopadzie 1905 roku doprowadził do powstania Republiki Zagłębiowskiej. Według władz Sosnowca wyburzanie to „rewitalizacja”.
Na naszych oczach przestają istnieć ostatnie ślady wybudowanej w latach 1881-1883 Huty „Katarzyna”, przez górnośląski koncern Vereinigste Koenigs und Laudahutte. Dzieje się tak za sprawą osobliwie pojmowanej przez władze miasta „rewitalizacji”. Właśnie wyburzono prawie w całości, ponadstuletni mur obok równie starej wieży. Mur był tylną ścianą siedziby jednej z najstarszych w Sosnowcu straży pożarnej. Wieża miała dwie funkcje: wewnątrz znajdował się kafar do odlewów, umożliwiający ich oczyszczenie ze zbędnych elementów. Na zewnątrz była użytkowana jako wieża ćwiczebna zakładowej straży pożarnej.
Fałszywa polityka historyczna

Obecnie rządząca Sosnowcem ekipa Arkadiusza Chęcińskiego silnie politycznie postrzega nie tylko zarządzanie miastem, ale również historię naszego miasta. Prowadzi fałszywą „politykę historyczną”. Ważne wydarzenia, prawdziwi bohaterowie są przemilczani, podkreśla się tylko to, co pasuje do partyjnej narracji. O fałszywym upamiętnieniu wyborów 4 czerwca 1989, w politycznym kontekście i na partyjne zapotrzebowanie pisaliśmy w artykule „Z partyjną podpaską na oczach”.
Podobnie antyobywatelską postawę władz miasta widać jak na dłoni w sprawie „rewitalizacji Konstantynowa”. Władze Sosnowca w mojej ocenie nie rozumieją znaczenia słowa rewitalizacja. Wystarczy wpisać w internetową wyszukiwarkę frazę „dobre przykłady rewitalizacji”, aby zrozumieć, że to co się dzieje w Sosnowcu z rewitalizacją nie ma nic wspólnego. Rewitalizacja to nie jest wyburzanie historycznych obiektów i zastępowanie ich innymi obiektami, w tym blaszanymi. Rewitalizacja to ożywienie dotychczas zdegradowanych terenów z obiektami o wartości historycznej, poprzez ich adaptację i przystosowanie do nowych funkcji. Kluczowym elementem jakiejkolwiek rewitalizacji jest dialog społeczny z mieszkańcami zdegradowanych terenów oraz społecznością lokalną danej miejscowości. Rewitalizacja ma przywrócić zdegradowane dotąd obiekty ludziom, a nie być wyrazem arbitralnego widzimisię władz czy kogokolwiek innego.
Fałszywa rewitalizacja

W naszym mieście „rewitalizację” prowadzi się poprzez wyburzenia, bez dialogu społecznego, na dodatek w taki sposób, że nowe funkcje mogą pogłębić degradację tak osobliwie „rewitalizowanych” terenów. Historyczny obszar dawnej huty „Katarzyna” ma stać się centrum logistycznym, czyli blaszanym magazynem, do którego i z którego będą jeździły dziesiątki tirów. Wiceprezydent Sosnowca Jeremiasz Świerzawski, w wypowiedzi dla prasy zasłaniał się opinią… wojewódzkiego konserwatora zabytków, który ponoć „uznał, że na terenie po Hucie Katarzyna nie ma czego chronić”. Wiceprezydent Sosowca nie rozumie, że opinia jakiegokolwiek konserwatora może mieć pomocnicze znaczenie. Kluczowa jest opinia Sosnowiczan – to mieszkańców miasta urzędnicy mają pytać o to, jakich zmian sobie życzą.
Dopiero po protestach społecznych władze miasta objęły ochroną konserwatorską ponad stuletnią wieżę dawnej Huty „Katarzyna”. Okazało się, że jest jednak coś, co warto chronić. Urzędnicy zaniedbali jednak – celowo lub wskutek ignorancji – objęcia ochroną konserwatorską ponad stuletniego muru dawnej siedziby straży pożarnej. Nikomu nie wpadła do pustej głowy myśl, że taki mur można umiejętnie wkomponować w nową tkankę miejską, która miałaby powstać na Konstantynowie.
Po proteście w sprawie hal „Panattoni” Sosnowiczanie żyją nadzieją, że jakiś skutek odniosą odwołania od decyzji prezydenta Sosnowca. Sprawdziliśmy, co się z nimi dzieje w Samorządowym Kolegium Odwoławczym w Katowicach. Otrzymaliśmy oficjalną odpowiedź:
odwołania od obu decyzji Prezydenta Miasta Sosnowca złożone zostały przez osoby, które nie były stronami postępowania. Wobec tego Kolegium nie rozpatrywało ich merytorycznie. Jednocześnie wniesiony został wniosek o stwierdzenie nieważności obu tych decyzji. Po jego analizie Kolegium zawiadomiło strony o wszczęciu postępowań pismami z dnia 8 maja 2020 r. Każda ze stron ma prawo wypowiedzieć się w terminie 14 dni od dnia otrzymania tego zawiadomienia. Do dnia dzisiejszego Kolegium nie otrzymało wszystkich zwrotnych potwierdzeń jego doręczenia. Rozstrzygnięcia merytoryczne zapadną nie wcześniej niż po upływie 14 od dnia doręczenia ww. zawiadomienia ostatniej ze stron.
Na nasze pytania rzeczniczka firmy Panattoni Anita Pietrykowska – łamiąc prawo – nie raczyła odpowiedzieć. To przykład arogancji inwestora, wpisujący się w politykę arogancji władz Sosnowca. Czy tak samo będzie z inwestorem planującym „park handlowy”?
Dyktatura inwestora?
Obok potentata na rynku centrow logistycznych (Panattoni) swoje plany na historycznych terenach dawnej huty „Katarzyna” zrealizować chce potentat na rynku centrów handlowych (Euro Mall). Naprzeciwko centrum logistycznego ma powstać „park handlowy”, czyli murowane pawilony ze stoiskami handlowymi. Projekt jest bardzo porywający, wygląda jakby został zaprojektowany jako „galeria wiejska” w Pcimiu Dolnym (przepraszam Pcimian). Ciekawe, w jaki sposób inwestor zamierza odizolować Sosnowiczan chcących tutaj zrobić zakupy od ryczących TIR-ów sąsiedniego, blaszanego „centrum logistycznego”?
Jak informuje firma „Arkus”, Centrum handlowe Euro Mall Sosnowiec ma mieć 26 tys. m.kw. powierzchni najmu, czyli 10 lokali handlowych na wynajem. Według tej firmy, „skromny park handlowy został zaprojektowany na trudnej działce w bezpośrednim sąsiedztwie Galerii Plejada, jako jej uzupełnienie. Projektowany układ obiektów dostosowano do pozostawionych na działce historycznych obiektów pofabrycznych”. Mieszkańców Sosnowca nikt nie pytał o zdanie, czy tak sobie wyobrażają „rewitalizację” tego właśnie miejsca. Po co pytać? Przecież dla ekipy rządzącej Sosnowcem obowiązuje swoista „dyktatura inwestora” – może robić co zechce, wystarczy że w ogóle się pojawił. Wystarczy że prezydent Arkadiusz Chęciński będzie mógł ogłosić swój kolejny (rzekomy) sukces…

Na szczęście wieża została uwzględniona w tym śmiałym projekcie o niebywałym rozmachu oraz porywającej wizji archotektonicznej. Czy ten właśnie projekt ma wystarczające walory architektoniczno – estetyczne? Uprzejmie wątpię, raczej przypomina realizację wizji – jak najwięcej metrów powierzchni handlowej jak najmniejszym kosztem.
„Projekt” zaklada dla historycznej, ponadstuletniej wieży miejsce w kącie, na tym polegać ma jej „dostosowanie”. Być może będzie tam schowek na szczotki, albo kontener na śmieci. Ustawianie w kącie – tak właśnie od dawna ekipa Arkadiusza Chęcińskiego traktuje nie tylko historię miasta – ale również mieszkańcow Sosnowca. Bój Sosnowiczan pod hutą „Katarzyną” wciąż trwa…